Wyzwania 2015

Gdybym była zwierzęciem, byłabym leniwcem. Albo kotem – na jedno wychodzi. Najchętniej przeleżałabym bezproduktywnie cały rok, ignorując otoczenie. Ale tak nie można. Bo życie przeleci ci przed oczami. Jestem więc zmuszona stawiać sobie wyzwania – nie postanowienia noworoczne (tej nazwie brakuje pewnej dramaturgii), a właśnie wyzwania. W myśl klasycznego „Nie, nie zrobisz tego, nie dasz rady…” „Ja nie zrobię? Watch me!”.

W połowie 2014 znalazłam cel (kierunek studiów), do którego wciąż dążę, a że okazało się, iż mam trochę mało czasu, aby go zrealizować, stwierdziłam, że nie będę się oszczędzać. I tak powstało wyzwanie, którego przebieg dokumentuję tutaj www.instagram.com/artchallenge365/ Teoretycznie, w 2015 rysuję/maluję codziennie. W praktyce zdołałam to tempo utrzymać przez 3 miesiące, po czym nieco osłabło. Nie jest jednak źle – kończę z liczbą 299 postów na 365 dni. Jak dla mnie, świetny wynik. Najpiękniejsze jest to, że widzę postęp. Gigantyczny! Kiedy nie możesz patrzeć na swoje stare prace, to znak, że nastąpił progres.

Zabawne – wyraźnie widać kolejne fazy. Poniżej kilku przedstawicieli, chronologicznie.

10894953_313475008863574_2046062378_n.jpg
Disney, Disney i jeszcze raz Disney
891529_485019128304008_119029230_n
Szkice postaci na zajęcia z rysunku
10952600_647842205320108_1752050201_n
Szkicuję niczego niepodejrzewających ludzi
11055594_1720530884840396_1271209894_n.jpg
Chodzę po muzeach i patrzę, jak inni to robią
11116823_884416451619743_1224218098_n
Antyczne głowy – najlepsi modele ❤
11333385_1600098560252332_2091505041_n.jpg
Potrafię malować!
11377973_953649231345668_254284779_n.jpg
Rysuję  w plenerze i nie tylko
11330636_1082329701797008_1793126472_n.jpg
Wspaniali ludzie dobrowolnie (lub nieświadomie) pozują mi podczas wyjazdu na Camino

 

11266520_883284091739565_936838911_n.jpg
Akwarele!
11850073_1112878355396487_680628971_n.jpg
Udaję da Vinci
12093766_1498834617077633_462752140_n.jpg
Zaczynam Inktober i zachwycam się humorem Szymborskiej
12080621_1650257661854700_582195724_n
Tusz – moja nowa miłość

 

12224689_1497700343892452_466527541_n.jpg
Wyspiański i pastele ❤
11910481_928015653900584_1340762323_n.jpg
Nic tylko maluję
11313587_454665148059980_936151769_n.jpg
Nie ma to jak porządna, surrealistyczna martwa natura
12362041_1531532453831118_983277421_n.jpg
Seria dziecięcych portretów

 

Drugie wyzwanie 2015 roku to oczywiście książki.

10868022_896616370362381_5000605218178306736_n.jpg

W tym roku przeczytałam 78 pozycje, o dwie więcej od poprzedniego roku. Aż głupio pisać, ale 90% z nich mi się podobało. I nie, te 10% to nie lektury szkolne. Albo trafiałam na tak świetne książki, albo nie mam własnego zdania i niczego nie kwestionuję. Lub też po prostu do  życia podchodzę z otwartym umysłem i czerpię z niego to, co najlepsze, nawet w niepozornych rzeczach próbując dostrzec coś ważnego. Lubię tak o sobie myśleć, choć wydaje mi się, że ten wynik to mieszanka najróżniejszych czynników. Ale cóż, nie będę narzekać, czytać same dobre książki – marzenie każdego książkoholika.

Z powyższego wyzwania nie udało mi się przeczytać książki, która została wydana w roku moich urodzin – wciąż nie wierzę, że na 78 książek nie zabłąkała się choćby jedna z mojego rocznika, szczególnie, że jak podaje Wikipedia, wydano wtedy 15966 tytułów. Nie dałam też rady znaleźć książki, w której nie ma ludzi – choć pewnie mogłam się pokusić o przeczytanie jakiejś bajki czy książki dla dzieci ze zwierzątkami. Ostatnia nieprzeczytana pozycja to książka, którą miałam przeczytać w szkole, ale się nie udało. Nigdy nie sądziłam, że bycie sumienną uczennicą i czytanie szkolnych lektur zwróci się przeciwko mnie – a jednak! Nie miałam dużego wyboru ani ochoty na czytanie Pamiętników Paska, więc odpuściłam sobie ten punkt.

wszechświat kontra alex woods .JPG

Takie wyzwanie jest świetną zabawą, która  motywuje do sięgania po książki, na które normalnie nawet byśmy nie spojrzeli. Lubię uczucie satysfakcji z odhaczania kolejnych punktów, notowanie przeczytanych tytułów, a nawet prowadzenie małych statystyk – okazuje się, że dopiero główny bohater 74. książki miał imię na tę samą literę, co ja.

Poza tym, w 2015 roku odkryłam Pilipiuka (o którym pisałam też tutaj) i pochłonęłam jego serię Oko jelenia (polecam!), przypomniałam sobie, jak bardzo uwielbiam Christie, wkroczyłam nieco dalej w świat fantasy i science fiction dzięki Pratchettowi, Dickowi i Martinowi. Nie zabrakło też kilku paranormalnych guilty pleasures, ale ze zdumieniem odkryłam, że wszędzie polecane i reklamowane książki nie robią na mnie wrażenia. Szczególnie młodzieżówki/young adults. Czyżbym z nich wyrosła?

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Kilka tytułów, które szczególnie zapadły mi w pamięć (a nie wspominałam o nich powyżej czy przy okazji poprzedniego książkowego posta): Wszechświat kontra Alex Woods Extence’a, Parabellum. Prędkość ucieczki Mroza (młody polski wszechstronny pisarz z całkiem dużym dorobkiem), Śmierć urzędnika i inne opowiadania Czechowa, O sztuce Gombricha, Nędznicy Hugo, Tango Mrożka, Pani Bovary Flauberta, Brzezina Iwaszkiewicza, Pippi Pończoszanka Lindgren (czasem trzeba nadrobić to, czego się nie przeczytało w dzieciństwie 😉 ), Szmaragdowa Tablica Montero.

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Na pewno nie zostawię 2016 roku bez żadnych wyzwań. Ale jakie będą, to się jeszcze zobaczy.

Szczęśliwego Nowego Roku!

PS

BookTubeAThon 2015

Mój pierwszy BookTubeAThon minął i przyniósł nadspodziewanie dobre wyniki!
Nastawiałam się na przeczytanie czterech książek, ale głód książkowy dał o sobie znać (w lipcu przeczytałam tylko jedną…), więc czym prędzej udałam się do biblioteki i księgarni.

Spośród siedmiu wyzwań udało mi się zrealizować sześć. Nie dałam rady przeczytać książki bez rozstawania się z nią. Przypominałam sobie o tym zawsze wtedy, kiedy już wymaszerowałam z domu…

Udało mi się znaleźć dość różnorodne książki i o dziwo, wszystkie mi się spodobały.
No dobrze, po drodze w moje ręce wpadły Wiedźmy i czarownice. Historia prześladowań Nigela Cawthorne’a oraz Przepowiednia Szeherezady Ali Yunis, ale ta pierwsza zbyt mocno kojarzyła mi się z książką telefoniczną – za dużo nazwisk, a ta druga była w innym stylu, niż początkowo sądziłam.

Zostawiam Was z listą wyzwań i odpowiadającym im powieściom. Każdy punkt zawiera cytat z książki, krótką notkę o autorze i danej pozycji, moje odczucia.
Nie znajdziecie tu jednak streszczenia fabuły – jestem przewrażliwiona na tym punkcie do tego stopnia, że zazwyczaj nie czytam nawet opisów z tyłu okładki.
Książki uszeregowane są chronologicznie, od pierwszej, do ostatniej, którą przeczytałam.

1. Książka z kolorem niebieskim na okładce

Robert C. O’Brien (właśc. Robert Leslie Conly)
Z jak Zachariasz

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Teraz będę czekać. Napisałam, że jest około dziesiątej trzydzieści, lecz nie mam pewności, jeśli chodzi o czas. Mój zegarek dobrze chodzi, ale mogę go ustawiać tylko według słońca. Nie wiem nawet, czy zgadza się data. Mam kalendarz, ale i tak trudno – naprawdę bardzo trudno – się nie pogubić. Najpierw skreślałam kratki ołówkiem. Potem, w ciągu dnia, patrzyłam na kalendarz i myślałam: czy dziś już zaznaczałam?
A im dłużej się zastanawiałam, tym bardziej nie mogłam sobie przypomnieć.

Postapokaliptyczna powieść dla młodzieży wyróżniona Nagrodą im. Edgara Allana Poe. Jej autorem jest amerykański pisarz i dziennikarz, który publikował m.in. w National Geographic Magazine. Co ciekawe, po śmierci autora w 1973r., książkę na podstawie notatek ukończyły żona i córka. Została opublikowana rok później.

Od czasu sukcesu Igrzysk śmierci odczuwam przesyt dystopii, wciąż ekranizowane są kolejne powieści, które pojawiają się na rynku wydawniczym jak grzyby po deszczu. Igrzyska, Niezgodna, Dawca pamięci (oryginalny tytuł książki to Dawca, miałam okazję czytać ją kilka lat temu, bardzo polecam!), a już niedługo Z jak Zachariasz. Oglądając zwiastun do tej ostatniej, przeraziłam się – fabułę książki dostosowano pod gust widowni i stworzono kolejną bajeczkę o trójkącie miłosnym. Ile można?

Sama książka napisana jest prostym językiem, bo i narratorka to młoda, prosta dziewczyna, wychowana w rolniczej rodzinie. Miejscami ma przebłyski inteligencji, ale generalnie jest dosyć naiwna. Te wszystkie cechy nie sprawiają jednak, że powieść czyta się źle – przeciwnie, czytelnik łatwo angażuje się w historię opowiadaną przez bohaterkę.
Książka jest też swego rodzaju przewodnikiem po podstawowych czynnościach wykonywanych w gospodarstwie rolnym, ale też domowym, ze względu na ich wagę w obliczu kondycji świata po wyniszczającej wojnie.

2. Książka, którą ostatnio nabyłaś

Jane Austen
Opactwo Northanger

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Nikt, kto zetknął się z Katarzyną Morland w dzieciństwie, nie sądziłby, że ma przed sobą przyszłą heroinę. Wszystko sprzysięgło się przeciwko niej: pozycja życiowa, charakter obojga rodziców, jej własny wygląd i usposobienie. Ojciec był duchownym, ani lekceważonym, ani ubogim, człowiekiem otoczonym powszechnym szacunkiem (…). Posiadał pokaźne zabezpieczenie majątkowe, a ponadto dwie dobre prebendy i nie miał najmniejszych skłonności do trzymania córek pod kluczem. Matka jej była kobietą praktyczną i rozsądną, obdarzoną pogodnym usposobieniem i – co szczególniejsze – dobrym zdrowiem. Przed urodzeniem Katarzyny powiła już trzech synów i zamiast umrzeć w połogu, czego należałoby się spodziewać, żyła dalej i nie tylko żyła, lecz urodziła jeszcze sześcioro dzieci, by w najlepszym zdrowiu cieszyć się wzrastającą gromadką.

Jane Austen (1775-1817) nie trzeba nikomu przedstawiać, a jeśli znalazł się jednak ktoś, kto kojarzy to imię i nazwisko dosyć mgliście, powiem tylko: Duma i uprzedzenie. Uwielbiam angielską pisarkę za lekkość jej pióra, dowcip i przenikliwą znajomość ludzkiej natury. Powieść, tak jak w przypadku Z jak Zachariasz, została wydana pośmiertnie, na przełomie 1817 i 1818r. Pierwotnie główna i tytułowa bohaterka miała nosić imię Susan, później Catherine, dopiero po śmierci Jane, jej siostra zmieniła tytuł na współcześnie nam znany.

Uprzedzając wszelkie wątpliwości, spieszę nadmienić, iż heroina dawniej znaczyło bohaterka. Heroina tejże powieści żyje marzeniami, zaczytuje się w powieściach, uznawanych w jej czasach za literaturę gorszej klasy. Jest młodą, naiwną panienką, a komentarze, którymi okrasza jej zachowanie narratorka, nieustannie wywołują uśmiech na twarzy czytelnika.

3. Książka, którą naprawdę chcesz przeczytać

Andrzej Pilipiuk
Oko jelenia. Droga do Nidaros

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Rozległo się nerwowe pukanie i do pracowni zajrzała sekretarka. Była dziwnie zdyszana, jakby gnała tu na złamanie karku.
– Panie profesorze, dyrektor prosi natychmiast do gabinetu! – wysapała.
– No co też pani! – prychnąłem. – Nie mogę zostawić tych huncwotów ze sprzętem wartym…
– Powiedział, że natychmiast. Nie wie pan, gdzie znajdę magistra Kokotkę?
– Ma zastepstwo z pierwszą klasą gdzieś na dole – wyjaśniłem.
Odpaliłem małą kamerę internetową, uruchomiłem zapis.
– Gdy wrócę, to sobie obejrzę, jak się zachowywaliście. Jeżeli zobaczę, że coś było nie tak, to… – zawiesiłem głos i znacząco zmrużyłem oczy. – Zaraz wracam.

O Pilipiuku słyszałam już tyle skrajnych opinii, że niecierpliwie czekałam, aż w moje ręce wpadnie jedna z jego pozycji. Urodzony w 1974r., z wykształcenia archeolog, czego nie da się przeoczyć, czytając Drogę. Jest autorem wielotomowych serii książek, w tym kontynuacji Pana Samochodzika. Powieść, którą przeczytałam, to pierwsza część serii Oko jelenia, wydana w 2008r. Na pewno sięgnę po więcej!

Wiedziałam, że po książce Pilipiuka mogę się spodziewać wszystkiego, ale to naprawdę jazda bez trzymanki. Wszystko jest tam wrzucone do jednego kotła. Kosmici, koniec świata, średniowiecze, podróże w czasie, łasica. Brzmi to bardzo abstrakcyjnie, i takie się wydaje, lecz kiedy czyta się książkę, efekt jest niwelowany przez głównego bohatera, który zdaje sobie z tego sprawę. Rzuca komentarzami, które równie dobrze mógłby wypowiedzieć czytelnik, zszokowany prędkością wydarzeń i poznawaniem nowych postaci, szczególnie na początku. Powieść pełna humoru, a w dodatku o ciekawej szacie graficznej, ilustrowana. Mocno kontrastuje życie we współczesnych nam czasach z tymi, które już minęły.

4. Ulubiona książka kogoś innego

C.S. Lewis
Listy starego diabła do młodego

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Mój drogi Piołunie
A więc jesteś „pełen nadziei, że religijny okres w życiu pacjenta zanika” – wszak takie jest Twoje zdanie? Zawsze uważałem, że Szkoła Kunsztu Kuszenia zeszła na psy, odkąd na czele jej stanął stary Slubgob, a teraz jestem tego pewny. Czy nikt wam nigdy nie mówił o prawie falowania? (…) Gdybyś był pilnie śledził swego pacjenta, byłbyś dostrzegł to falowanie w każdej sferze jego życia; jego zainteresowanie pracą, przywiązanie do przyjaciół, fizyczne pragnienia, wszystko to raz przybiera na sile, to znów maleje. Jak długo będzie żył na Ziemi, okresy emocjonalnego i fizycznego bogactwa i żwawości występować będą na przemian z okresami odrętwienia i ubóstwa. Okres oschłości i apatii, przez który Twój pacjent obecnie przechodzi, nie jest, jak naiwnie przypuszczasz, Twoim dziełem, jest to jedynie zjawisko naturalne, które nam nie przyniesie korzyści, jeżeli go odpowiednio nie wykorzystasz. (…)
Twój kochający stryj
Krętacz

Clive Staples Lewis (1898-1963) to wbrew pozorom, nie tylko autor Opowieści z Narnii, ale też brytyjski pisarz, filozof i wykładowca literatury średniowiecznej i renesansowej w Cambridge. Na Wikipedii wyczytałam, że jest znany ze swoich dzieł z zakresu apologetyki chrześcijańskiej, co potwierdza powyższa pozycja. Listy zostały wydane po raz pierwszy w 1942r.

Książka jest napisana w przewrotny sposób. Z perspektywy diabła to, czym kieruje się i co czyni Bóg, zwany przez niego Nieprzyjacielem, jest niepożądane. Białe jest czarne, a czarne jest białe. Choć sam autor przyznaje, że pomysł inwersji zaczerpnął z pozycji Confessions of a Well-Meaning Woman Stephena McKenny’ego, to nie sposób nie docenić kunsztu, z jakim napisał swoje dzieło. Listy są głęboką analizą kondycji duchowej współczesnego człowieka i jednocześnie satyrą na jego zachowanie. Wymagająca, lecz wartościowa lektura.

5. Książka, której autor ma nazwisko na tę samą literę, co ty

Patrick Süskind
Pachnidło: Historia pewnego mordercy

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Nie był wybredny. Nie rozróżniał – jeszcze nie rozróżniał – tego, co powszechnie nazywano pięknym albo brzydkim zapachem. Był zachłanny. Celem jego wypraw myśliwskich było zawładnięcie wszystkim, ale to wszystkim, co w zakresie zapachów świat miał do zaoferowania, pod warunkiem, by był to zapach nowy. Woń końskiego potu była dlań warta tyleż co delikatny, świeży zapach nabrzmiewających pąków różanych, ostry smród pluskiew nie mniej niż aromat szpikowanej pieczeni cielęcej, dochodzący z wielkopańskich kuchni. Pożerał i wchłaniał wszystko. Również w laboratorium jego wyobraźni, gdzie nieustannie zestawiał nowe kombinacje zapachowe, nie rządziła jeszcze żadna zasada estetyczna. Produkował różne dziwaczne kompozycje i natychmiast je unicestwiał, jak dziecko, które bawi się klockami, pełne inwencji i niszczycielskiej pasji, bez widomej zasady twórczej.

Od kilku lat obijało mi się o uszy słowo Pachnidło, lecz zawsze w kontekście filmu. Widząc powieść o tym tytule w bibliotece, i to jeszcze z autorem dzielącym ze mną inicjały (jedno z książkowych wyzwań na 2015r., podsumowanie dodam w grudniu!), musiałam ją wypożyczyć.
I bardzo dobrze, że to zrobiłam – niepozorny niemiecki pisarz i autor scenariuszy, urodzony w 1949r. okazał się geniuszem! Süskind stroni od życia publicznego, wielokrotnie unikał przyjmowania nagród literackich, których przyznano mu sporo, w tym Nagrodę Gutenberga za Pachnidło opublikowane w 1985r.

Powieść swoim klimatem przypomina mi książki takie jak: Doktor Jekyll i pan Hyde, Frankenstein, Portret Doriana Graya. Autor użył zaskakującego zabiegu – główny bohater odbiera świat przez pryzmat zapachów. Czytanie powieści jest ciekawym synestezyjnym doznaniem, trzy strony pod rząd pełne olfaktorycznych opisów robią swoje i człowiek zaczyna inaczej patrzeć na świat, szukając zapachów wokół niego.

6.

Agata Christie
Pierwsze, drugie… zapnij mi obuwie

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Pierwsze, drugie – zapnij mi obuwie;
Trzecie, czwarte – zamknij drzwi otwarte;
Piąte, szóste – dobierz patyczki proste;
Siódme, ósme – ułóż je prosto;
(…)
Siedemnaste, osiemnaste – dziewczyny przyjazne;
Dziewiętnaste, dwudzieste – moje talerze są puste.

Ponadczasowa królowa kryminałów, którą zna chyba każdy – Agata Christie (1890-1976). Ma w swojej karierze niezwykle duży dorobek – ok. 90 książek. Podczas I wojny światowej pracowała w szpitalu i w aptece. Doświadczenie z tego okresu z powodzeniem wykorzystywała w powieściach detektywistycznych. Pierwsze, drugie… Zapnij mi obuwie zostało wydane w 1940r.

Powieść została skonstruowana w bardzo ciekawy sposób. Kolejne wersy rymowanki są tytułami rozdziałów. Można powiedzieć, że są swego rodzaju komentarzem do każdego z nich i, wbrew pozorom, mogą naprowadzić czytelnika na trop mordercy. Christie jak zwykle nie zawiodła, a fakt, iż ofiarą był dentysta, dostarczał mi niewytłumaczalnej satysfakcji…

7. Siedem książek w tydzień

Agata Christie
Karty na stół

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Panuje powszechne przekonanie, że powieść detektywistyczna przypomina wielki wyścig: tu i tam są startujący, a wśród nich – faworyci, na których stawiamy.
„Płacisz i wybierasz”. Zasada wyboru w powieści jest odwrotna niż na torze wyścigowym. Inaczej mówiąc, faworytem jest najmniej prawdopodobna osoba! Wystarczy dostrzec kogoś, kto nie ma żadnych szans popełnienia zbrodni, i w dziewięciu przypadkach na dziesięć zadanie skończone.
Ponieważ nie chcę, aby moi wierni Czytelnicy odrzucili książkę z niesmakiem, wolę ostrzec ich z góry, że to nie ten gatunek. Jest tylko czterech startujących i każdy z nich spełnia warunki, każdy mógł popełnić zbrodnię. (…)
Mogę dodać jeszcze jeden argument na korzyść tej historii: jest ona jednym z ulubionych przypadków Herkulesa Poirota. Natomiast jego przyjaciel, kapitan Hastings, po usłyszeniu jej rzekł, że jest bardzo nudna! Chciałabym wiedzieć, z którym z nich zgodzą się moi Czytelnicy.

Cytat pochodzi z przedmowy autorki.

Kolejna książka i kolejny ciekawy zabieg, wyróżniający ją na tle innych. Uchylę rąbka tajemnicy i powiem, że mamy nie tylko czterech startujących, ale i czterech szukających: prywatny detektyw, pisarka kryminałów, Scotland Yard, Secret Service. Poza tym, ważnym elementem pojawiającym się w książce jest gra w brydża. Czego chcieć więcej?

PS

Czytaliście ostatnio coś ciekawego? Podzielcie się!
Może zachęciłam Was do przeczytania jakiejś pozycji? Dajcie znać, której. 🙂

BookTube

YouTube jest ogromny. Co minutę powiększa się o 300 godzin filmów! Czasem zdarza mi się na nim zabłądzić i trafić na zupełne obrzeża, zwane też tą dziwną częścią jutuba. Ale nie o niej dzisiaj mowa.

Zawsze gdy rozmawiam o jakiejś książce i rzucam, że słyszałam o niej sporo dobrego na BookTubie, spotykam się ze zdziwinioną miną i pytaniem Na czym?. Tak więc dziś wyjaśniam. Tak definitywnie.

Jak sama nazwa wskazuje, BookTube jest związany z książkami i dzieje się na YouTubie. Nazwa określa społeczność czytających, dzielących się dodatkowo na twórców filmów i ich widzów. Ci pierwsi prowadzą kanały, na których recenzują książki, chwalą się najnowszymi zdobyczami, przeprowadzają wywiady z pisarzami. Drudzy oglądają, komentują i, szczególnie na zagranicznym BookTubie, razem z twórcami filmów, biorą udział w czytelniczych maratonach oraz towarzyszących im atrakcjach – tak zwanych (uwaga, kolejna dziwna nazwa) ReadAThonach, BookAThonach.

Nie da się ukryć, że polski BookTube dopiero raczkuje. Nasi rodzimi twórcy mają maksymalnie po ok. 10 000 subskrypcji, kiedy zagraniczni mnożą tę liczbę przez naście. Jest ich też nieporównywalnie więcej. Są to oczywiście twórcy anglojęzyczni, którzy mają liczniejszą grupę docelową. Oglądanie ich filmików graniczy niekiedy z sadyzmem, bo książki, o których opowiadają, w Polsce są dostępne dopiero po kilku miesiącach, a czasem nie są nawet tłumaczone na nasz język.

Jednak niezależnie od narodowości, każdy członek tej małej, ale rosnącej w siłę społeczności (ach te rymy), może wziąć udział we wspomnianym wcześniej czytelniczym maratonie. Najbliższy czasowo i największy tego typu to BookTubeAThon. W tym roku trwa od 3. do 9. sierpnia.

Jak działa BookTubeAThon?

1. Czytaj jak najwięcej! To czas, kiedy codzienne wymówki typu szkoła, praca, nie chce mi się, nie mają racji bytu.

2. Pobaw się w wyzwania – te zeszłoroczne to m.in. przeczytaj książkę: z obrazkami; z kolorem czerwonym na okładce; którą ktoś wybrał dla ciebie; i obejrzyj jej adaptację. To szansa na przeczytanie czegoś, po co normalnie byś nie sięgnął.

3. Bierz udział w wyzwaniach filmowych – podczas ostatnich dwóch lat przewinęły się takie, jak odtworzenie okładki książki (https://youtu.be/kt8TU7oKoek?t=3m29s) czy wykorzystanie książek do stworzenia domina (https://youtu.be/uUfbHlLjd5g?t=1m28s). Jeśli się postarasz, masz szansę wygrać książkę (bo cóżby innego?).

4. Dziel się BookTubeAThonem z innymi. Napisz o nim na blogu, nagraj filmik, hasztaguj (nie wierzę, że to napisałam) na Twitterze i Instagramie. Poczuj się częścią społeczności.

Wszystkie oficjalne informacje na temat maratonu można znaleźć tutaj:
https://www.youtube.com/channel/UCZhmQgR4l0MMisH-OGO729Q

W tym roku po raz pierwszy planuję wziąć w nim udział – tak się złożyło, że rok temu podczas trwania BookTubeAThonu byłam na wyjeździe wakacyjnym, a dwa lata temu jeszcze o nim nie słyszałam. Na pewno podzielę się wrażeniami na pradwie.

PS

Oczywiście zachęcam Was do spróbowania swoich sił. 🙂