Camino

Mnogość kościołów poświęconych św. Jakubowi i fakt, iż powstały one głównie w średniowieczu, to nie przypadek. Popularny był wtedy kult tego właśnie świętego, który za życiasantiago de compostela prowadził ewangelizację na Półwyspie Iberyjskim.
Według legendy, po męczeńskiej śmierci (która stała się inspiracją dla Dürera ), jego ciało przetransportowano z Jerozolimy do północnej Hiszpanii, gdzie dziś znajduje się miasto Santiago de Compostela, słynne z przepięknej, zabytkowej katedry.

Przez wieki pielgrzymowano do miejsca spoczynku jego ciała, tak, że cały kontynent pokrył się siecią dróg, szlaków jakubowych. Goethe posunął się nawet do stwierdzenia, że drogi św. Jakuba ukształtowały Europę.

credencial2

Pątnicy szli we własnych intencjach, opłaceni przez możnych lub też aby odpokutować swe winy. Jako iż nadajniki gps i inne technologiczne zabawki nie istniały w ich czasach, a zleceniodawcy chcieli mieć pewność, że zatrudniony nie schował się na rok w pobliskiej wsi, tylko naprawdę odbył pokutną wędrówkę, pielgrzymi zwykli nadłożyć kilka dni drogi, aby dotrzeć nad ocean i stamtąd zabrać muszlę jako dowód odbytej pielgrzymki.credencial

Po jakimś czasie pojawili się przedsiębiorczy biznesmeni, którzy sprzedawali rzeczone muszle już w połowie drogi do Santiago. I tak właśnie concha przestała być
wiarygodnym dowodem dotarcia do celu pielgrzymki.
Zaczęto więc wydawać imienne certyfikaty zwane compostelą, które można było dostać tylko i wyłącznie w mieście św. Jakuba. Zaświadczenia są wydawane do dziś, a charakterystyczna muszla stała się symbolem, po którym można rozpoznać pelegrino – nosi się ją przytroczoną do plecaka.

Najpopularniejszy odcinek szlaku to Camino Francés, który kończy się w Santiago de Compostela. Swoją nazwę zawdzięcza temu, że rozpoczyna się we francuskich Pirenejach, po czym biegnie przez 750km przez północną Hiszpanię, mijając kolejne prowincje: Navarra, La Rioja, Burgos, Palencia, León, Lugo, La Coruña.
My, Polacy, także posiadamy swoje szlaki. Jednym z nich jest Camino Polaco, droga mająca początek w Iławie, a kończąca się Trzemesznie (obejmuje m.in. województwo kujawsko-pomorskie, a wędrując nim, można natrafić na takie miasta, jak Golub-Dobrzyń, Szafarnia, Kruszwica i Toruń 😉 ).

Szlak św. Jakuba można przemierzać pieszo, konno lub na rowerze. Aby otrzymać compostelę, wymagane jest przejście 100 km (rowerem – 200km), które dokumentuje się w credencial del pelegrino, czyli paszporcie pielgrzyma.

credencial1

Pieczątki zdobywa się w przydrożnych albergach, lub w restauracjach, barach i knajpkach położonych na szlaku.
Ja swoje zdobywałam głównie w dużych albergach połączonych z kawiarniami, do których docierałam, idąc szlakiem, ale zdarzyło mi się też zawędrować do luksusowego hotelu. Zmęczona i brudna po kilku godzinach wędrówki, z wypchanym plecakiem i kijem w ręce wkroczyłam do eleganckiego wnętrza, oczekując, że zaraz zostanę wyproszona. Pełna wątpliwości podeszłam do recepcjonisty i zapytałam ¿Hay sellos?, a on ku mej radości uśmiechnął się i wyciągnął pieczątkę spod lady.

Tak życzliwe traktowanie pielgrzymów jest zresztą dla szlaku charakterystyczne. Kiedy w albergu zapytałam oto, czy woda w kranie jest potable, wskazując na moją, pustą już, butelkę, nie zdążyłam nawet podziękować za pozytywną odpowiedź, a kelnerka już ją napełniała.

Warto też wspomnieć o tym, że gdy podczas wędrówki mija się innych pelegrinodrogowskazys, w większości przypadków usłyszy się podnoszące na duchu i dodające energii pozdrowienie ¡Buen camino!.
Wędrowcy, przybyli z całego świata, są przyjaźni i otwarci na innych. Naprawdę ciekawie jest porozmawiać z Hiszpanami w ich rodzimym języku i obserwować, jak dwoją się i troją, aby wytłumaczyć słówko, którego nie znasz. (Napotkani przeze mnie Álvaro i Pedro podchodzili do mojej edukacji w zakresie języka hiszpańskiego z wielkim entuzjazmem). Na szlaku często słyszy się też inne języki, w tym angielski, niemiecki, francuski czy polski.
Z moimi towarzyszami podróży rozmawiałam, żartowałam, śpiewałam piosenki (a raczej ich refreny, bo teksty zwrotek tajemniczo wywiało z naszych głów), ale też milczałam.

camino01Czasami, szczególnie wcześnie rano, kiedy większość jeszcze słodko śpi, można doświadczyć prawdziwego pielgrzymowania. Cisza i samotność to najlepsi kompani do refleksji. Nie da się opisać uczucia, które powstaje podczas drogi przez gęsto zarośnięty, stary las, kiedy tylko poranna mgła niepokoi cię swoją obecnością. Szukasz wzrokiem strzałek – drogowskazów. Gdzie tylko zobaczysz znajomy znak muszli lub krzyża św. Jakuba, uśmiechasz się, a widok kamienia z liczbą kilometrów do celu daje nowe siły (już tylko 5 km!) lub powoduje depresję (Co? Przeszłam tylko 2 km? Niemożliwe!).

camino3

concha (2)                    camino2                   pelegrino

Strzałki znajdują się dosłownie wszędzie! Niekiedy trzeba się ich porządnie naszukać.
Ja zaobserwowałam je m.in. na murach, ścianach domów, płotach, słupach, drodze, kamieniach, drzewach, barierkach obok drogi, a nawet na śmietniku! Co jakiś czas pojawiają się drogowskazy w formie znaków stojących, a także kamienne słupki z symbolem muszli i liczbą kilometrów pozostałą do Santiago de Compostela. Pelegrinos doczekali się nawet własnych znaków drogowych – biało-niebieskich tabliczek z postacią pielgrzyma.

camino1
camino9camino4

Krajobraz towarzyszący wędrówce jest urozmaicony, mija się góry, pola, lasy, wsie i miasta. Na swojej drodze natrafiałam na różne osobliwości: wyrośniętą opuncję, zabytkowy kościółek otoczony cmentarzem, miejsce pamięci, w którym zasnął i już nie obudził się jeden z pielgrzymów, starą chatę, siatkę pełną krzyży stworzonych z gałązek.

cementerio1 cementerio2 cruz

PS
Za tydzień więcej o celu wyprawy – Santiago de Compostela.

Słowniczek

albergue – schronisko
camino – droga
compostela – certyfikat potwierdzający przejście drogi św. Jakuba, ciekawa etymologia
concha – muszla
credencial del pelegrino – paszport pielgrzyma
pelegrino – pielgrzym
potable – pitna
Santiago – Jakub
sello – pieczątka
¡Buen camino! – Dobrej drogi!
¿Hay sellos? – Czy są pieczątki?

8 uwag do wpisu “Camino

  1. Już trochę się od Ciebie nasłuchałam o szlaku, ale baardzo miło i ciekawie było przeczytać i dowiedzieć się czegoś więcej. Rozwaliła mnie ta informacja o ludziach sprzedających muszle (cwaniaki). 😀
    O Camino Polaco (biegnącym przez Toruń!) nie miałam pojęcia.

    Polubienie

    • Tak, a co dopiero wybranie się tam samotnie/w mniejszej grupce i „prawdziwe” pielgrzymowanie – od rana do wieczora, nocowanie w przydrożnych albergach i wędrówka z wielkim plecakiem wypchanym po brzegi.
      Ja doświadczyłam tylko wersji demo, ale może kiedyś się to zmieni. 😉

      Polubienie

  2. Całkiem sporo nasłuchałam się kiedyś o szlaku św. Jakuba – nasz wykładowca na uczelni pisał o tym doktorat. Jakoś mnie to wtedy nie zafascynowało, co innego czytając Twojego posta 😀 Jest parę kwestii, które mnie nurtują: ile czasu zajęła Ci ta pielgrzymka? No i czy szłaś sama? Ja bym się chyba na to nie odważyła 🙂 Już wiem, że będę do ciebie zaglądać częściej 🙂

    Polubienie

    • Spieszę rozwiać wątpliwości! Miałam szansę doświadczyć pielgrzymowania dzięki projektowi „Camino – u korzeni Europy. Tradycja i nowoczesność” (więcej tutaj: http://caminopolaco.pl/index.php/aktualnosci/40-caminodlamlodych ). Wyjazd trwał 2 tygodnie, po drodze zatrzymaliśmy się na jeden dzień w Paryżu, który opisałam w jednym z poprzednich postów, po czym zwiedzaliśmy północną Hiszpanię (o tym z kolei można będzie przeczytać już wkrótce 🙂 ). Naszym celem było przejście ostatnich 100km szlaku Camino Francés. Ósmego dnia podróży, a pierwszego wędrowki, wyszliśmy na szlak i przeszliśmy aż 36km. Na kolejny dzień było przewidziane trochę mniej, a na trzeci ok. 26km. Czwartego, czyli 25.07., w dzień św. Jakuba, wędrowaliśmy 5km do Santiago de Compostela (taka odległość dzieliła nasz alberg od celu pielgrzymki). Tam wielkie święto, uroczysta msza i później świętowanie – ogromne tłumy w mieście!
      Ja drugiego dnia nie szłam, bo moje nogi odmówiły posłuszeństwa, ale za to spędziłam urocze 2 godziny z miotłą sam na sam, pomagając sprzątać w albergu. 🙂
      Moje 2 dni długiej wędrówki byly też skrajnie różne: pierwszego było upalnie, gorąco i szłam w większej grupce, drugiego padał deszcz, było chłodno i szłam samotnie. Oba te dni dały mi odmienne, ale tak samo ważne doświadczenia.
      Warto też dodać, że nasza wędrówka była ułatwiona – nie targaliśmy całego dobytku ze sobą na plecach, a zostawiliśmy go w albergu znajdującym się w Monte do Gozo (Wzgórze Radości, 5km od Santiago, nazwane tak, bo z jego wzgórza można już dostrzeć katedrę – cel wędrówki). Każdego dnia autokar odwoził nas odpowiednio daleko od Santiago, po czym po przejściu wyznaczonej liczby km zabierał i zwoził do albergu. Myślę jednak, że dzięki temu więcej osób mogło doświadczyć pielgrzymowania (w tym ja, bo kondycji za wspaniałej nie mam 😉 ), a i zostawia to niedosyt na przyszłość. Z tego co wiem, część osób już planuje tam wrócić.
      Uff, ale się rozpisałam… Bardzo się cieszę, że zdołałam Cię zainteresować tym szlakiem i będzie mi naprawdę miło, jeśli będziesz tu zaglądać! 🙂

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz